sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 3 cz. 2


[ Pozytywnie zakręcona piosenka ;p ] Przepraszam za to że musieliście tyle czekać, ale byłam chora i nie wstawałam z łóżka, a w dodatku miałam problemy z internetem. Za szablon serdecznie dziękuję Empatii i to właśnie jej dedykuję ten rozdział *.*  Bez dalszych wstępów zapraszam na część drugą.
Podkład muzyczny :)

- Dianuś.. Przecież widzę. Mnie nie oszukasz. Martwisz się...
- Oj, Al.... Zamknij się lepiej. - warknęła Malfoyówna mordując wzrokiem przyjaciela. - Ty i te twoje kazania... Nie jestem dzieckiem. Wiem czyje uczucia mnie obchodzą, a czyje w zupełności nie.
Żadne ze Ślizgonów siedzących obok Malfoyówny nie miało nic do powiedzenia. Z doświadczenia wiedzieli że lepiej się z nią nie sprzeczać, bo jeśli chodzi o dobieranie argumentów podczas kłótni była w tym świetna. Zwyczajnie się nie opłacało z nią sprzeczać, bo każda kłótnia i tak kończyła się na jej. O wiele lepiej było z nią spokojnie porozmawiać, delikatnie zasugerować że nie ma racji niż się sprzeczać. Nagle ku zdziwieniu reszty przyjaciół odezwał się Scorpius :
- Doprawdy... To czyjeś uczucia cię w ogóle obchodzą ? - prychnął jakby od niechcenia.
Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Zawsze tak zajadle bronił siostry, a teraz ? Co się zmieniło ?
- Co się tak patrzysz ? - Scorpius warknął do oniemiałej jego słowami Malfoyówny.
- Odkąd pamiętam było tylko Diana to, Diana tamto. - kontynuował patrząc na siostrę beznamiętnym wzrokiem. - "Scorpius, zobacz jak twoja siostra świetnie gra w Quiddicha", "Powinieneś brać przykład z siostry. Nie dość że świetnie gra w Quiddicha to jeszcze się tak dobrze uczy", "Taka zdolna czarownica w rodzinie to skarb". - wymieniał chłopak naśladując najpierw głos ich ojca, potem ciotki Daffne i dziadków Greengrass.
-Scor, ja.... - wymamrotała Diana. Przyjaciele pierwszy raz widzieli żeby załamał jej się głos i zabrakło jej argumentów. Blondynka nie mogła wydusić z siebie słowa.
- No, co ? Nie chciałaś ? Nie rozśmieszaj mnie ! - zaśmiał się szyderczo Malfoy. - Codziennie  robisz wszystko żeby mi przypomnieć że jestem od ciebie we wszystkim gorszy. Że ty jesteś lepsza. - wyrzucał jej brat. A jego głos ociekał nienawiścią jak nigdy. Malfoyówna sałata tylko i patrzyła osłupiała na brata. Patrzyła na niego i czuła jakby ktoś jej rozrywał duszę kawałek po kawałku. To nie był jej brat.
Więc gdzie się podział dawny Score ? Gdzie on jest ? Niech wróci !
Przecież ona kochała swojego brata i to najbardziej na świecie. Jeszcze parę minut temu była gotowa rzucić się za nim w ogień. W dzieciństwie byli tacy nierozłączni... Dianie przesuwały się przez głowę różne obrazy. Ona i Scor biegający po lesie. Ona i Scor w mugolskim zoo z ojcem. Ona, Scor i Marcus pierwszy raz na Pokątnej. Ona i Scor bawiący się w ogródku. O tak ogrody w Malfoy Menor był ich ulubionym miejscem zabaw. Dokładnie pamiętała jak kiedyś bawili się w ogródku w parę minut przed jakimś przyjęciem u nich w domu. Bawili się wtedy w mistrzów Eliksirów jednak coś nie wyszło i zdemolowali pół ogrodów przed rezydencją. Asteria była wtedy taka wściekła. Score wziął wtedy całą winę na siebie jak to na starszego brata przystało (o pięć minut, bo o pięć minut, ale jednak starszego). Czy to był jedyny raz kiedy to Scorpius wziął na siebie całą winę ? Chyba nie. Jakby się tak dłużej zastanowić to Scorpius chyba zawsze brał na siebie winę. Więc tym dla nie go była ? Kulą u nogi ? Ciężarem ? Gryzącym swetrem, który  musi się nosić bo dostało się go na urodziny i jeśli się go wyrzuci to się sprawi się komuś przykrość ? Przez rozmyślania Diany jak przez szybę przebił się głos podobny do tego należącego do jej brata :
- Nic nie powiesz ?
Wszyscy patrzyli na Malfoyównę wyczekująco. Czekali. Zastanawiali się jak się ustosunkuje do słów brata, ale Diana milczała. Dziewczyna nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Czuła tylko jak łzy powoli napływają jej do oczu.
- Wiesz co ? Jesteś żałosna. Jak trzeba coś powiedzieć to tylko milczysz. Co chcesz tym osiągnąć ? Myślisz że wzbudzisz moją litość tymi fałszywymi łzami ? Nie sądzę. - prychnął i uśmiechnął się w taki sposób jakiego jego siostra nie widziała. Było w tym uśmiechu tyle podłości i szyderstwa że instynkt samozachowawczy każdemu odrazu mówiłby "Uciekaj jak najdalej !". -Kiedyś chciałem być tak idealny jak ty, ale teraz nie chcę, bo wtedy musiałbym być tak samo fałszywy, zimny i pozbawiony uczuć jak ty. Nie chcę osiągnąć tego co ty, bo tak jak ty musiałbym iść po trupach do celu. - wysyczał siostrze prosto w twarz. Jego głos był tak pusty, tak przepełniony szczerą nienawiścią i pogardą że Dianę aż dreszcze przeszły.
Ślizgonka wsłuchiwała się w swój nierówny oddech. Słowa brata utkwiły jej w głowie. "Fałszywy, zimny i pozbawiony uczuć jak ty", "musiałbym tak jak ty iść po trupach do celu". Była w tym momencie jak dziecko dowiadujące się o śmierci ukochanego zwierzaka, jedynego przyjaciela. Nie, miała gorzej, bo cały czas patrzyła na niego. Żył, a tak jakby go nie było w jego własnym ciele. Cały czas patrzyła w te jego szare oczy. Teraz takie puste i bez wyrazu. Jedyne uczucia jakie mogła się w nich dopatrzeć to nienawiść. Wszechogarniająca nienawiść i pogarda.
Obraz zaczął jej się zamazywać przed oczami pod wpływem łez. Jednak wciąż patrzyła na Scorpiusa z nadzieją. Jednak on jak gdyby nigdy nic pił kawę. Czekała. Czekała aż powie że żartował sobie. Byłby to głupi żart, ale nie chciała żeby to co mówił okazało się prawdą. Właśnie tak o niej myślał ? Miała nadzieję że zaraz ją przytuli, że powie że przeprasza. Nic takiego się niestety nie działo. Malfoy dalej siedział przy  stole i popijał kawę patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń przed sobą. Łzy zaczęły leniwie spływać Dianie po policzkach. Nie chciała żeby to się tak skończyło... I pomyśleć że zaczęło się od tematu Pottera.
- Scor... Proszę cię. Powiedz że tak o mnie nie myślisz. - dziewczyna wydobyła z siebie cichy, łamiący się głosik. Brat spojrzał na nią obojętnie i wzruszył tylko ramionami.  Diana otarła dłonią łzy i ostatkami sił powstrzymując się od wybuchnięcia płaczem ruszyła szybkim krokiem w kierunku drzwi do Wielkiej Sali. Zaraz za dziewczynom pobiegł Severus.
-Scor ! Odwaliło ci ?! Co to było ?!
Marcus Zabini patrzył w szoku na przyjaciela. Podobnie jak wszyscy uczniowie widzący całe zajście. Nikt by nawet nie przypuszczał że sławne, nierozłączne rodzeństwo Malfoy może się tak pokłócić. Kłótnia była jeszcze większym szokiem dla tych którzy myśleli że Księżniczka Slytherinu jest całkowicie pozbawiona uczuć, bo mogli na własne oczy zobaczyć jej łzy, które nawet jej przyjaciele widzieli pierwszy raz. Diana zawsze była taka silna, taka niezłomna. Byle gnojek nie doprowadziłby jej do płaczu. Nigdy nie pozwalała żeby ktoś zobaczył jak cierpi, a jeśli chodzi o płacz to nie płakała, bo stosowała się do starej zasady jej rodziny "Płacz to oznaka słabości". Było jej to wpajane od dziecka, ale w tym momencie kolidowała z tą zasadą inna " Zawsze trzeba być wiernym rodzinie ". Zaraz po tym jak drzwi za Dianą i Severusem zatrzasnęły się James Potter również wstał od stołu Gryffindoru i zaczął kierować się szybkim krokiem w tamtą stronę. Jego młodszy brat szybko skojarzył fakty i także wstał od stołu. Albus dobrze wiedział że musi działać.
- Gdzie idziesz, Al ? - mruknął Scorpius odrywając wzrok od okna. - Ten idiota Snape już za nią pobiegł..
- Sam jesteś idiota, Scor. Nie rozumiem jak mogłeś jej coś takiego powiedzieć.
Albus nie krył swojego oburzenia zachowaniem przyjaciela.
- Dla twojej wiadomości idę powstrzymać mojego brata zanim zrobi coś głupiego. Widzę że ty sobie świetnie radzisz i nie potrzebujesz mojej pomocy. - warknął. Był na niego wściekły. Fakt, Diana potrafiła czasem wkurzyć. Wszystko zawsze wiedziała lepiej, poprawiała, tłumaczyła, ale robiła to dla ich dobra. To dzięki niej Albus, Scorpius, Marcus i Vivian zdali SUMy z Eliksirów, Zaklęć i OPCM na Zadowalający. Owszem miała też swoje humorki, ale troszczyła się o nich i Albus dobrze wiedział że dla nich byłaby gotowa zrobić wszystko. Mało ślizgońskie cechy... (no może poza tymi humorkami) Tylko Albus znał małą tajemnicę Diany. Tylko on wiedział że miała trafić do Gryffindoru, ale wybłagała Tiarę. Przecież gdyby Diana trafiła do Gryffindoru to by ją tam ukamienowali, a ojciec by ją chyba wydziedziczył.
Diana Malfoy w Gryffindorze. Dobrze że James o tym nie wie....
Ostatnie co usłyszał młody Potter wychodząc to swoją młodszą siostrę - Lily mówiącą do ich kuzynki - Rose :

- No to się porobiło...
-Tak, ale ta Żmija sobie na to zasłużyła. - fuknęła Rose.
Albus pokręcił głową. Wiedział że siostra i kuzynka bardzo nie lubi Diany, ale to była przesada. Gdy Albus wyszedł na korytarz zaraz obok drzwi zobaczył Jamesa. Stał tam oparty o ścianę. Wpatrzony w głąb korytarza z dłońmi zaciśniętymi w pięści. Al odrazu zobaczył że jego bratem targa cała masa negatywnych emocji z którymi już sobie nie radzi.
Gdzie on tak patrzy ? 
Młodszy chłopak spojrzał również w głąb korytarza. Był pusty. Tylko na jednej z ławek siedział jakiś chłopak.
Zaraz, zaraz... to Severus.
Albus przyjrzał mu się dokładnie i dostrzegł obok niego Dianę, która wtulona w jego rękaw płakała, a on uspokajał ją i gładził po włosach.
- A więc o nią chodzi ? Przez to... - Albus wskazał na Severusa i Dianę - Zachowujesz się ostatnio tak dziwnie ?
Albus mówił spokojnie i dość cicho, tak żeby Severus i Diana ich nie usłyszeli.
- Jednak nie rozumiem dlaczego akurat teraz. Przecież koło Dianki zawsze kręciło się wielu chłopaków...
- Po prostu widzę że to na poważnie i to tak cholernie boli że jego chce, a mnie nigdy nie chciała i nigdy nie będzie chciała chociaż ją tak bardzo kocham... - odparł Gryffon.
Albusowi zrobiło się żal brata. Wiedział że Jamesowi podoba się Diana, ale nie wiedział że aż tak.
- Z resztą to teraz najmniej ważne... Widziałem co się stało w Wielkiej Sali. Tak chciałbym jej jakoś pomóc...
Albus zastanawiał się chwilę, aż w końcu powiedział :
- James, po pierwsze oni nie są razem jeśli chcesz wiedzieć. I narazie się na to nie zanosi. Ufa mu i to bezgranicznie mimo że zna go tak krótko, ale wiem od Vivian że ona go traktuje jak przyjaciela, jak rodzinę. Powiedziałbym że jak brata, ale po tym co się wydarzyło przed chwilą... W każdym bądź razie nie kocha go, a ty jak chcesz jej pomóc to weź się w garść i zachowuj się tak jak przedtem. Z tajnych źródeł wiem że stęskniła się za dawnym wkurzającym Potterem i martwi się o ciebie. No co tak patrzysz, James ? Mówię prawdę. Możesz jej dać coś czego Snape nie może jej zapewnić.
James spojrzał na brata pytającym wzrokiem.
- Śmiech, James. Śmiech i rozrywkę. A obaj dobrze wiemy że w tym jesteś świetny. Więc weź się w garść i zachowuj się w stosunku do niej tak jak dawniej. Tylko tak możesz jej pomóc.
- A-Ale ona zawsze mnie zbywała...
- To się nie daj zbyć.
- Nienawidziła mojego zachowania...
- Może, ale była to dla niej swego rodzaju rozrywka. Odskocznia od szarej codzienności. - cierpliwie tłumaczył młodszy chłopak.
W oczach Gryffona błyskawicznie pojawiła się iskierka nadziei.
- Wiesz co, Al... Dziękuję ci. Dziękuję i przepraszam za to jaki byłem dla ciebie wcześniej...
Albus poklepał brata po ramieniu mówiąc:
- Nie ma sprawy.
Po czym zniknął znów za drzwiami od Wielkiej Sali.

5 komentarzy:

  1. Super!!! Pisz dalej, nie moge doczekac sie nastepnej notki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajowe. cieszę się, że al i james zaczynają się dogadywać

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku. Już myślałam że o nas zapomniałaś. Dobrze że pojawiła się druga część. Twój James jest taaaaaki kochany. Aż chciało by się wziąć go do domu ^^ Okropnie się cieszę że Al i James zaczynaja się dogadywać. Głupia, głupia Rose ! Jak można nie lubić Diany ? Mam nadzieję że szybko dodasz nowy rozdział. Czekam z utęsknieniem. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaję się ciekawe ;)
    Podoba mi się - obserwuję :3
    mam nadzieję na rewanż!
    hogwart-moimi-oczami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Im dłużej czytam, tym bardziej mi się podoba. Nie mogę sie doczekać dalszej części, więc już zaraz biorę się za czytanie

    OdpowiedzUsuń